Siemanko ;) .
Dzisiejszy dzień był prawie ,że idealny ;/ . Dlaczego prawie ? Bo jestem chora -,-.
Ale to jest blog o Timmym i tego się trzymajmy ;).
Więc ,dzisiaj były w ciągu dnia 3 spacery .
Spacer nr 1 :
Wyszłam o 8:00 . Doszłam kawałek i zobaczyłam sąsiadkę biegnącą do pani mieszkającej 2 domy dalej . Uciekł jej tam pies . A co gorsza był tak jeszcze jeden agresywny pies innej pani ...
Ja spytałam się czy pomóc ,a pani oczywiście tę pomoc przyjęła .
Weszłam na podwórko . Już byłam przygotowana ,że będę musiała agresywnego psa zablokować . Nie musiałam . 5 psów leci do mnie . Ja oczywiście spokój i daję się obwąchać xd. Ale nie ma to jak 5 30 kg psów lecących na cb :) .
Na szczęście pieski są już na swoich "terenach" ;) .
Potem byliśmy jeszcze z 40 minut na spacerku ,czyli łącznie trwał 1 godzinę ;) .
Spacer nr 2 :
Wyszłam z Timkiem o 11 na spacerek po składniki do Pizzy . Dzielni czekał na mnie przy sklepie ,czyli normalka . Potem spotkaliśmy Weronikę i poszliśmy piec Pizzę ;) .
Spacerek trwał 1 godzinkę .
Spacer nr 3:
Najdłuższy spacerek w tym roku ;)))
A zaczęło się tak :
Umówiła się z Agatą na spacer o 16 ,ale ona mądra nie przestawiła sobie zegarka ;/ . Czeka ,czekam i czekam ,nic ;/ . Idę . Ochlapała mnie ciężarówka . VICTORY !!! Ale już poszłam po Agatę . Jest świetnie .
Aż do czasu .
Przechodziliśmy sobie uliczką prostopadłą do kościoła ,a tam leci na nas mieszaniec ON .
Nie zauważyłam go ,ale Aga tak . Leci i z zębami na Cymę . Ona zapiszczała ;( . Leci jeszcze raz ,ale teraz uderza z taką siłą ,że Cyma wylatuje na wysokość ponad metra . Upada na kręgosłup . Dzięki Bogu nie upadła na ulicę ,a na ziemię i śnieg .Uff . A na domiar złego ,przyleciał jeszcze jeden pies i chciał się dobrać do Cymy a ON do Timmka . Jednak daliśmy radę . Najważniejsze ,że Cyma cała i zdrowa ;) .Wyszła mała dziewczynka ,i zaczęła się pytać czy nic się nie stało . Ja oczywiście ,że dobrze ,że pies na beton nie upadł ,bo by po kręgosłupie było -,- .
Ale dosyć tego złego . Potem było tylko lepiej ;)
Poszliśmy przez taką "wiejską ulicę" a ja jeszcze poszam do domu zmienić buty ,bo mi przemokły i jak je zdjęłam wyleciała woda ;) .
Gdy zmieniłam buciki ,poszliśmy do lasu . Chodziliśmy po nim zzzz ,hmmm 2,5 godziny ;D
Ogółem cały spacerek trwał trochę ponad 3 godziny . Jest to najdłuższy spacerek tego roku i oby takich więcej :)
Dziś bez zdjęć ,ale potem na 100% będą ;) .
Do zobaczenia ;) !
Mój najdłuższy spacerek trwał ponad 5 godzin :). Ale dobrze, że dzień się uda i , że psiakom nic nie jest.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :) http://jackiprzyjaciele.blogspot.com/
Ale mi chodzi w tym roku ;) . Ogólnie ,nasz najdłuższy też trwał ponad 5 godzinek ;)
UsuńxD będziesz mi wypominać ten zegarek do końca życia ?
OdpowiedzUsuń